Rozdział 4
Reszta dzisiejszych zajęć minęła bez żadnych problemów, Harry trzymał swoją osobę na dystans co bardzo mnie cieszyło, sama nie rozumiem dlaczego reaguję na jego w ten sposób, nie wyglądał przecież jak seryjny morderca lub jak ktoś kto zakopuje żywcem koty dla rozrywki. Inni uczniowie jak widać nie podzielali mojego zdania, ponieważ wydawali się nim wprost oczarowani, nie było przerwy by ktoś za nim nie latał, najczęściej były to jednak dziewczyny.
Kiedy zabrzmiał ostatni dzwonek ludzie dosłownie zaczęli wylewać się z sal i podążać w stronę schodów prowadzących do szatni. Tłok był taki duży, że każdy poruszał się bardzo wolno. Kila metrów przede mną zobaczyłam Harry’ego który również przeciskał się przez tłum a na jego ramieniu uwieszona była zalotnie uśmiechająca się Kate. Przystanęłam, ponieważ i tak nie miałam możliwości zrobienia jakiegokolwiek ruchu i zaczęłam przyglądać się całej sytuacji. Dziewczyna bardzo przejęta o czymś mu opowiadała, musiała powiedzieć coś zabawnego ponieważ Harry szeroko się uśmiechnął. Nie zdziwiłabym się gdyby uległ urokowi Kate, jeżeli ktoś jej bliżej nie znał mógł dostrzec same plusy. Była w końcu drobną blondynką o twarzy aniołka a wokół niej roztaczała się aura pewności siebie. Jednak świetnego wyglądu nie zapewniały jej tylko walory naturalne, zawsze modne ciuchy i perfekcyjnie dopasowany makijaż sprawiały, że w oczach wszystkich była chodzącym ideałem. Pochodziła z bogatej rodziny, jej rodzice byli właścicielami bardzo znanej sieci drogerii. Ona sama często się z tym odnosiła zaznaczając za każdym razem swoją lepszość.
W czasie gdy ja obmyślałam rodzaje tortur, które z uśmiechem psychopaty, przeprowadziłabym na Kate, tłum na korytarzu musiał znacznie się posunąć. Zostałam brutalnie popchnięta na ścianę a za sobą usłyszałam głos jakiegoś chłopaka:
-Złaź z drogi grubasie, inni by chcieli iść do domu! – a po nim nastąpił nieprzyjemny śmiech.
Zdziwiona zebrałam się i spojrzałam w twarz mojemu oprawcy. Był to chłopak z trzeciej klasy, Joe, który znany był z częstych bójek i terroryzowania uczniów. Wcale nie zamierzałam być jego kolejną ofiarą a na dzień dzisiejszy miałam już dość upokorzeń więc podeszłam do niego i uderzyłam go z otwartej ręki w twarz. Wyglądał na zdezorientowanego, a dopiero teraz dotarła do mnie głupota swojego czynu, byłam pewna, że nie będzie miał on żadnych przeciwwskazań jeśli chodzi o oddanie dziewczynie. Przestraszona odsunęłam się o krok, lecz chwilę później zostałam przyparta do tej samej ściany na którą zostałam popchnięta.
-Co ty sobie wyobrażasz co?! Myślisz, że nie mam co robić tylko użerać się z takimi robakami jak ty?! Ale jak chcesz to możemy się trochę zabawić…
-Mógłbyś ją zostawić? – nie wiadomo skąd pojawił się Harry, pierwszy raz dzisiaj ucieszyłam się na jego widok.
-Ty też prosisz się o wpierdol kozaku? – zapytał z obleśnym uśmiechem Joe.
Błagalnym wzrokiem próbowałam dać Harry’emu do zrozumienia żeby sobie poszedł ale on tylko pokręcił głową.
-Ja próbuję tylko dać ci do zrozumienia, że tutaj są kamery a jeślibyś nie zauważył wszyscy się na was patrzą – powiedział, a ja dopiero teraz zwróciłam uwagę na ludzi przyglądających się całej sytuacji z przerażeniem w oczach. Joe też to zauważył i momentalnie mnie puścił a ja mogłam złapać porządny oddech .
-Jeszcze się policzymy ty mała suko – odchodząc jadowicie syknął, a Harry zgromił go wzrokiem.
-Radziłbym ci uważać na słowa.
Ludzie zaczęli się rozchodzić a ja nadal stałam pod ścianą w niemałym szoku. Co ja narobiłam? Jakbym niemiała wystarczająco dużo problemów.
-Wszystko w porządku? – podniosłam wzrok i zobaczyłam Styles’a opierającego się o przeciwległą ścianę. Nie powiem, trochę mnie zdziwiło, że tutaj został.
-Tak dziękuję za pomoc – uśmiechnęłam się lekko – ale nie musiałeś tego robić poradziłabym sobie jakoś.
-Ależ oczywiście, - wywrócił oczami – a tak w ogóle to co mu zrobiłaś – zapytał wyraźnie zaciekawiony.
-Uderzyłam go w twarz… - zrobiłam się czerwona bo nie chciałam o tym rozmawiać, a zwłaszcza o powodzie mojego wybuchu. Chłopak podniósł brwi w wyraźnym zdziwieniu a chwilę potem wybuchnął śmiechem.
-A to niby dlaczego? - Zaraz wyjdzie na to, że to jego powinienem obronić.
-Nieważne… - odparłam wyraźnie zmieszana, musiał to dostrzec ponieważ uśmiech szybko zszedł z jego twarzy.
-A tak w ogóle jestem Harry – wyciągnął do mnie rękę.
-Wiem… to znaczy jestem Chole, a jeśli zauważyłeś to chodzimy do tej samej klasy.
-Zauważyłem – uśmiechnął się zawadiacko nadal trzymając moją dłoń.
Szybko ją zabrałam a na moje policzki wkradł się rumieniec.
-Wiesz co ja już muszę iść, jeszcze raz dzięki za pomoc – wydukałam i ruszyłam w stronę szatni.
-Myślę, że niedługo będziesz mogła mi się odwdzięczyć. – za sobą usłyszałam jeszcze jego głos co tylko spowodowało, że przyspieszyłam kroku.
Co to miało znaczyć? Wystarczy, że mu podziękowałam i na tym się kończy. Potrząsnęłam głową i otworzyłam drzwi do ”wolności”.
_______________________________________________
Chciałabym bardzo przeprosić za to, że dodaję rozdział z takim opóźnieniem ;___;, ale nie zależało to ode mnie bo byłam przez ferie u babci i nie wzięłam ze sobą tego co napisałam. Tak więc ten rozdział przeleżał sobie dobry tydzień u mnie w laptopku ;) Mam nadzieję, że się spodoba i jak zawsze proszę o komentarze;)